XLIV MARSZ SZLAKIEM I KOMPANII KADROWEJ

29 Marsz po wojnie. Mój 10 Marsz!

W 10 rocznicę wymarszu I Kompanii Kadrowej z inicjatywy byłych legionistów ustanowiono "Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej"

Przed II wojną światową było ich15. Ostatni wsierpniu 1939r.był wielką manifestacją patriotyczną. Wojna i rządy komunistów to czasy kiedy Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej i podobne uroczystości były zakazane.

Dopiero "wybuch" Solidarności sprawił, że w sierpniu 1981r.przywróconotę piękną tradycję. Za sprawą środowisk piłsudczykowskichi niepodległościowych Małopolski i Kieleckiego powołano Komitet Organizacyjny Marszu, któremu pomagali kombatanci AK i przedstawiciele Kościoła. Kapelanem Marszu został o. płk Adam Studziński.

6. sierpnia o godz. 5.00 ruszyło 76 osób w kierunku Michałowic. Szli szosą . W Jędrzejowie witała ich orkiestra i tłumy ludzi z transparentami, w Kielcach w drzwiach katedry witał ich ks. prałat, późniejszy biskup, syn legionisty Mieczysław Jaworski . Z uczestnikami Marszu spotkał się żołnierz kadrówki mjr. Michał T. Brzęk Osiński.

Gdy 13 grudnia 1981r. Gen Jaruzelski wypowiedział wojnę przeciw swemu narodowi wydawało się, że to już koniec Marszu, a jednak 6 sierpnia1982r. 17 śmiałków wyszło z Krakowa. Przed Michałowicami zatrzymano ich, ale po kilku godzinach zwolniono i 12 sierpnia dotarli do Kielc. Nie byłojak przed rokiempowitań, kwiatów, fanfar...Rok później było znów spokojniej, a do Kielc dotarło 38 osób. Uczestnicy Marszu byli obserwowani na całej trasie przez służby bezpieczeństwa.

Najbardziej dramatyczny przebieg miał XIX Marsz w 1984r. Wtedy po raz pierwszy znalazłem się na trasie z Krakowa do Kielc i uczestniczyłem we wszystkich następnych Marszach w czasach PRL-u. W stanie wojennym chyba jedyną instytucją naprawdę pat- riotyczną działającą legalnie był Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego podległy Towarzystwu Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Już w czerwcu 1980r. Kopiec J.Piłsudskiego uznano za zabytek kultury i historii naszego narodu, aprzy odnowie Kopca pracowali ci, którym droga była także idea Marszu Szlakiem I Kompani Kadrowej. Ci ludzie byli więc głównymi organizatorami i uczestnikami Marszu. Z "Kopca Marszałka" i ja trafiłem na Marsz.

Było to dokładnie 25 lat temu!

Pamiętam spotkanie z Biskupem Albinem Małysiakiem, a późniejzo. Adamem Studzińskim kapelanem z pod Monte Cassino w podziemiach refektarza klasztoru oo. Dominikanów.Ci dwaj wielcy kapłani oraz Antoni Heda( ps. Szary) wspomagali nas w chwilach najtrudniejszych, gdy marsze były zakazane, gdy udział w nich groził relegowaniem z uczelni, zwolnieniem z pracy, kolegium, aresztem. Komendantemtego, "nielegalnego" Marszu był gen. Mieczysław Boruta Spiechowicz. I tym razem garstka "szaleńców" nie miała najmniejszych wątpliwości : "iść czy nie iść?". W przeddzień wymarszu została odprawiona msza św. w katedrze wawelskiej, a po niej spotkanie w piwnicy refektarza oo.Dominikanów. Po krótkiej odprawie, kiedy wszystkim uświadomiono, że udział w Marszu grozi relegowaniem z uczelni, wydaleniem z pracy, aresztem, a w najlepszym przypadku kolegium ustalono... godzinę wymarszu!

"Władza ludowa" uznała, że te rozproszone po drogach i bezdrożach, ale bardzo zdyscyplinowane, nieużywające alkoholu, śpiewające pieśni patriotyczne, niosące antyrządowe transparenty zastępy intelektualistów i młodzieży mogą mieć destrukcyjny wpływ na mieszkańców Kielecczyzny.Więc od początku pilnie nas obserwowano,a 8 sierpnia przed Wodzisławiem do odpoczywających przy drodze uczestników podjechały dwa samochody MO. Po krótkim rozpoznaniu zomowcy odjechali. Następny dzień był b. upalny . Ok. południa zatrzymaliśmy się obok restauracji w Łączynie by nieco odpocząć oraz skorzystać zzaproszenia na obiad właściciela Zajazdu. Czekaliśmyna posiłek ze dwie godziny. W tym czasie podjeżdżały i odjeżdżały samochody ZOMO. Gdy już wszyscy zasiedli do stołu zomowcy otoczyli restaurację i wyprowadzali najpierw kobiety, a później meżczyzn. Wszystkichzawiezionona Komendę MO w Jędrzejowie. Siedzący obok mnie Rysiek Majdzik, znany opozycjonista ze Skawiny rozpiął spodnie i udając biegunkę wyskoczył w las obok zdezorientowanego zomowca Po kilku godzinach przesłuchańi zatrzymaniu kilku osób pozostali znaleźli się w gościnnych murach klasztoru cystersów. Pamiętam dokładnie tamtą noc, te namiętne bardzo trudne dyskusje na temat losu zatrzymanych i tym co dalej robić? Całą noc i następny dzień trwały pertraktacje z zomowcami, a informacje o ich owocach przekazywane były do Radia "Wolna Europa" i Radio "Ameryka". Wreszcie wieczorem10 sierpnia udało się uzyskać kompromis. "Władza" zgodziła sięna kontynuowanie marszu, ale w rozproszeniu. O godz. 18.00 ruszylśmy w kierunku Brzegów. Marsz został uratowany!

Od tej pory niemal wszędzieobserwowały nas "patrole" ZOMO, wszędzie towarzyszył nam strach i obawa by niepowtórzył się Jędrzejów. Do Kielc wkraczaliśmy "czwórkami" w pewnym rozproszeniu. Ulice miasta były wyludnione, ktoś przesuwał firanki by nas zobaczyć! Ludzie byli przerażeni, zupełnie tak jak w 1914 roku, ale gdy wkraczaliśmy do kieleckiej katedry,aż mury się trzęsły od oklasków...

Deszcze i upał, noce spędzonych na czuwaniu, w stodołach, namiotach, na pryczach ( czasem po kilka osób na jednej ) były prawdziwą szkołą życia i charakterów. Zrodzone tam przyjaźnie przetrwały najtrudniejsze próby. Czy może być piękniejsza postawa niż ta, gdy jeden szedł do więzienia za drugiego, gdy młody uczestnik mówił do swego starszego kolegi: "Ty nie możesz iść za druty . Ty masz rodzinę, ty powinieneś nas uczyć...Ja pójdę!" Tacy ludzie szli z Krakowa do Kielc w latach 1984-89r.

Pojawienie się na początku lat 90-tych Strzelców, "niezdrowa" konkurencja o przejęcie marszu, a do tego zmiana pokoleniowaprzyczynila się do zatracenia pięknej "solidarnościowej" tradycji. Inni ludzie,często urodzeni już po 1980r.- inne kryteria wartości. Nie ma już tamtej życzliwości, szacunku dla ludzi starszych, niekończących się dyskusji i sporów na trasie i w stodołach. Cwaniactwo i niechęc do słuchania wykładów historycznych i do wszelkiego wysiłku jest powszechna. Zdewaluowały się takie pojęcia jak patriotyzm, kultura języka, koleżeństwo, uznawanie jakiśautorytetów, Nie do pomyślenia było kiedyś picie alkoholu, używanie wulgarnych słów, seks, kradzieże...

Z sentymentem wspominam pierwsze marsze i z ogromną niechęcią ostatnie. Za dużo jest w nich ludzi przypadkowych, osób, które"przejeżdżają" trasę między Krakowem,a Kielcami.Od lat prawie nie zmienione są programy,za długo jest ten sam komendant marszu, ci sami "niereformowalni" współpracownicy, którzy nie tylko nie przeciwdziałają złu, ale sami często dają uczestnikom zły przykład. Komendantczłowiek o ogromnych zasługach dla pięknej idei nie potrafi dostrzec tego zła, nie potrafi powiedzieć " dość, może inni zrobią to lepiej?"

Dzisiejszemu Marszowi towarzyszy wielka "pompa", wielkie "show" wszędzie błysk fleszów, kamery filmowe, dziesiątki wywiadów... Do miasta Kompania wprowadzana jest przez orkiestrę, tam czekają przestawiciele władz i garstka mieszkańców... Wycieńczeni uczestnicy marszu po przejściu 25 czy 35 km. nie mają sił i ochoty by "na baczność" wysłuchiwać nie zawsze ciekawych, długich wystąpień. A później jest grochówka lub bigos i idzie się lub jedzie samochodem do dalej... Ci, którzy idą, jak nakazuje regulamin przychodzą zmęczeni do bazy, gdzie często czeka ich przykra niespodzianka, - te najlepsze miejsca są zajęte przez tych co wcześniej przyjechali samochodem.

Kiedyś ksiądz załatwiał noclegi w parafii, odprawiał msze św. w intencji Marszu, organizował spotkania z mieszkańcami wsi, a dziś? Żenujący jest widok zalegających na trawniku setek umundurowanej młodzieży w czasie niedzielnej mszy św. w intencji Marszu. Wiele osób, dawnych uczestników Marszu odeszło nie mogącsię z tym pogodzić. Szkoda, bo byli to ludzie o ogromnej wiedzy i dorobku w różnych dziedzinach, osób, które mogłyby coś zmienić, zainspirować młodzież do nauki i pracy, uczyć patriotyzmu. Może uda się przywrócić choćby część tych dobrych, starych obyczajów?

A oto migawki z marszu:

(5.08.2009. W krypcie Marszałka J. Piłudskiego na Wawelu)

(Śpiewanie pieśni patriotycznych w Rynku Głównym)

(Oleandry, przed wymarszem - goście uroczystości)
 
 
(Kadrówka w Rynku Głównym)
 
 

(Przed obeliskiem w Michałowicach)

(W Michałowicach , z Prezesem NBP , kolegą z pierwszych marszów.)

(Przed Słomnikami)

(W Słomnikach)

(Na trasie)

(Na trasie)

(Odpoczynek)

(U pp. Osmędów w Miechowie)

(Apel poranny w Książu Wielkim)

(W czasie mszy św. w Jędrzejowie)

(Wycieczka kolejką po Ponidziu)

(Posiłek w Umianowicach)

(Z nagrodą)

(W sali gimnastycznej w Bolechowicach)

(Z kapelanem Marszu)

(W Kielcach)

(Wreczenie przez ostatniego Prezydenta na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego medalu za 10 Marsz!)

(Wreczenie przez ostatniego Prezydenta na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego medalu za 10 Marsz!)

Kalendarz I Kompanii Kadrowej (na niektorych zdjęciach jest Grodecki! - patrz na czerwone kółka)